wtorek, 19 maja 2015

Organista x 2

Cześć,

Dzisiaj opowiem Wam co się zmieniło w związku z moich hobby - mianowicie grą na organach. Jak ostatnio o tym pisałem to kończyłem swoją karierę organisty w Chmielowie tuż przed wyjazdem na stypendium. Sporo się od tego czasu zmieniło.....

No więc zaraz po przyjeździe do New Hall okazało się, że jest tam jeden kolega, który gra na organach (pracował wtedy jako Boarding Assistant - jak ja teraz) i zaraz po przyjeździe zabrał mnie na organy. Domyślałem się po pierwszej wizycie w Kaplicy, że musi to być potężny instrument. Okazało się, że organy posiadają trzy manuały i 40 głosów. Ciekawostką jest to, że są one podzielone - główna część znajduje się na (olbrzymim) chórze, a druga po lewej stronie w takiej "luce" po balkonie (te balkony stąd, że kiedyś to była jadalnia i główny pokój Lordów, którzy tą siedzibę zajmowali przed 1792 rokiem). 

Kilka fotek: 
Organy główne (widok z ołtarza)

Nave Organ (po lewej stronie)

Organy główne (widok z chóru)

Kontuar organowy

Niedługo później okazało się, że można przychodzić i grać kiedy tylko się chce - co za radość! Ten sam kolega, który pokazał mi organy, przedstawił mnie swojemu nauczycielowi, który nazywa się Duncan Archard i od tamtej pory został on również moim nauczycielem. Szkoła pokrywała wszystkie koszta, łącznie z literaturą muzyczną, konkursami i egzaminami. 

Co do Mr Archard - niesamowity organista z typowo Angielskim nastawieniem do życia. Zaczął grać mając 6 lat, z początku na pianinie, a później na organach. Przez kilka lat był dyrektorem muzyki w New Hall a od ładnych 30 lat prowadzi własną działalność nauczając prywatnie. Jak dla mnie - największy muzyczny autorytet, który pokazał mi jak odnaleźć muzykę w tym co gram. 

Miałem jedną lekcję tygodniowo przez 2 lata i starałem się ćwiczyć codziennie po około godzinę, zamiast iść na kolację (cóż, coś kosztem czegoś....) 

Tak kształcąc się powolutku, w 2014 roku przystąpiłem do konkursu organowego organizowanego przez the Essex Organists Association. Zagrałem dwa utwory - Toccatę z Suity Gotyckiej Leona Boellmana i chorał Liebster Jesu Wir Sind Hier Jana Sebastiana Bacha. Ku mojemu wielkiem zdziwieniu i radości wygrałem ten konkurs! Udało mi się zdobyć nagrodę w swojej kategorii, w kategorii do lat 25 oraz trofeum za cały konkurs. 

Kilka fotek z wymalowaną na twarzy radością: 

Z trofeami

Same trofea

W zeszłe wakacje padł pomysł zorganizowania koncertu organowego w Chmielowie. Ksiądz Wikary, Witek Garbuliński, wielki talent, muzyk, którego na prawdę podziwiam, zaprosił mnie abyśmy wspólnie coś "wyrzeźbili". I tak 10 Sierpnia 2014 roku rozpoczął się cykl koncertów w Chmielowie, który trwa do teraz. W coraz to większym składzie, włączając w to różne instrumenty, scholę, chór, wokalistów i coraz to nowych organistów, zagraliśmy już 4 koncerty! W czerwcu plaujemy następny. Występy nasze cieszą się ogromną popularnością - mamy około 200-300 osób na każdym, co jest astronomiczną liczbą biorąc pod uwagę popularność muzyki poważnej, a zwłaszcza organowej. Dobrą stroną jest również to, że nasze wysiłki nie są od razu zapominane, bo każdy koncert jest nagrywany. Większość można obejrzeć na moim kanale Youtube, do którego link podam na dole. Szczerze przyznam, że stajemy na wysokości zadania - każdy daje z siebie wszystko i na prawdę jest czego posłuchać. 

Ten rok pracy pozwolił mi kontynuować moją edukację organową pod czujnym okiem Mr Archard'a. Znajdując trochę czasu na praktykę podjąłem się zdania najwyższego stopnia z gry organowej jakie są oferowane uczniom - Grade 8. Zaprezentowałem 3 utwory - Toccatę z Suity Gotyckiej Leona Boellmana, Toccatę F Dur Dietricha Buxtehudego oraz Preludium G dur Jana Sebastiana Bacha. Do tego miałem zagrać kilka gam i pasaży, ćwiczenie organowe oraz przeczytać a vista dosyć skomplikowany fragment muzyki. Na koniec miałem opowiedzieć o zagranym przez egzaminatora utworze oraz znaleźć 3 błędy, które tam się znajdowały. Pan egzaminator byłbardzo sympatyczny. Wyniki znałem tego samego dnia. Byłem przerażony, ale gdy usłyszałem, że zdałem na 92%, co dało mi distinction, omal nie zemdlałem z radości! Udało mi się zdać egzamin, który jest odpowiednikiem II Stopnia Szkoły Muzycznej w Polsce. W końcu mogę nazwać się organistą :) 

W Kwietniu wziąłem udział po raz drugi w konkursie Essex Organists Association. Tym razem grałem Preludium G dur Bacha i Nun Danket Siegfrieda Karg-Elerta. I tym razem ku jeszcze większemu zdziwieniu udało mi się wygrać! Poznałem również Panią Prezydent tego stowarzyszenia, która poprosiła mnie o przyłączenie się do nich, bo widzie we mnie ogromny potencjał. Mam nadzieję, że coś z tego wyniknie :) 

W mojej grze dużo się zmieniło - zacząłem rozumieć harmonię i grać pieśni w czterogłosie, tak jak powinno się je wykonywac na organach. Nauczyłem się sporo o improwizacji i mogę z łatwością grać spore kawałki, gdy tylko zachodzi taka potrzeba. W kończu czytam a vista, co daje ogromną frajdę. Ogólnie - jest o wiele lepiej niż 3 lata temu. Ludzie zachodzą w głowę jak to możliwe, gdy mówię im, że moja kariera z muzyką trwa tylko 6 lat. 

Wrzucam link do mojego kanału Youtube, gdzie możecie obejrzeć nie tylko koncerty, ale również wiele moich solowych utworów, których liczba powiększa się systematycznie. 


Jak widzicie - chcąc coś w życiu osiągnąć trzeba bardzo ciężko pracować. Ale po jakimś czasie, gdy widzi się efekty swoich działań, można się po prostu uśmiechnąć i powiedzieć: warto było :) 

Mam nadzieję, że to Was zmotywuje do pokonywania słabszych dni, odnalezienia tego co kochacie i oddania się temu bez reszty!

Trzymajcie się 


środa, 13 maja 2015

GAP Boarding Assistant

Hejka hejka.

Przepraszam Was za moją bardzo długą nieobecność. Miałem wątpliwości, czy jeszcze jest sens prowadzić tego bloga, bo nie ma nic nowego względem mojego stypendium o czym mógłbym opowiedzieć. Oddaliło mnie od tej myśli kilka faktów. Po pierwsze, ten blog pomógł wielu osobom znaleźć i aplikować na stypendium i studia za granicą. Po drugie, dzięki niemu znalazłem się w gazecie (o tym innym razem), a po trzecie to został sentyment - skoro chcecie wiedzieć co dalej dzieje się w moim życiu po ukończeniu szkoły, a po frekwencji odwiedzin wygląda, że chyba chcecie, to nie ma wyjścia, tylko trzeba pisać :D 

Dzisiaj opowiem Wam o tym, jak dostałem pracę w New Hall, co tak właściwie robię i dlaczego w ogóle aplikowałem. No więc wszystko zaczęło się jakoś przed wakacjami w roku 12, kiedy okazało się, że aby otrzymać pełne wsparcie finansowe od rządu, bez którego nie byłbym w stanie się na studiach utrzymać, trzeba przebywać w UK przez nieprzerwany okres trzech lat. No więc trzeba było coś wymyśleć, aby ten rok jakoś przebidować. Mieliśmy w szkole chłopaka, który został po szkole i pracował przez rok tutaj pomagając w internacie i w nauczaniu nauczycielom. Pani Hopkinson zapewniła mnie i koleżankę, że zostaniemy i my tutaj na rok, jeżeli będzie taka potrzeba. Ale Pani Hopkinson poszła na emeryturę końcem tego samego rok i przed świętami Bożego Narodzenia w roku 13 okazało się, że będzie tylko jedna pozycja, na którą trzeba złożyć aplikację i będą rozmowy kwalifikacyjne. No to nie było innego wyjścia niż formularze wypełnić i oddać je do Human Resources Department. Załączyłem kilka referencji i list motywacyjny i za jakieś 3 tygodnie podano termin rozmów kwalifikacyjnych. Osiem osób ubiegało się o tą pozycję i tyle też dostało rozmowę. Co jak co, ale sprawiedliwość to tutaj jest. Rozmowa kwalifikacyjna była z the Head of Boarding, Mrs Searle i the Deputy Principal - Mrs Storey i dotyczyła głównie, w moim przypadku, gry na organach, tego co mogę wnieść do szkoły jako Boarding Assistant i dlaczego aplikowałem. Na wszystko odpowiadałem szczerze, bo nie ma sensu kłamać - jedni mówią, że należy się "sprzedać" na rozmowie kwalifikacyjnej. Ja uważam, że nie wolno udawać kogoś kim się nie jest. Jeżeli jesteś wystarczająco dobry  ta praca jest dla Ciebie to zdobędziesz ją bez udawania kogoś kim nie jesteś. Jeżeli nie, to trudno, żyje się dalej. Tak było ze mną. Następnego dnia otrzymałem list, który potwierdził, że zostałem wybrany jako nowy Residential Gap Boarding Assistant. Po tygodniu podpisałem umowę o pracę. Mieszkanie, wyżywienie oraz niewielkie fnanse miałem na ten tak potrzebny rok zapewnione. 

Ale co ja tu właściwie robię..... Pracuję tak jak wszyscy nauczyciele, mając ferie i święta wolne, ale za to jestem ciągle do dyspozycji podczas weekendów. Jeszcze nie zdarzyło się, że miałbym wolny weekend, gdzie bym wcale nie pracował. W ciągu dnia zajmuję się głównie uczeniem - mam zajęcia z rocznikami 12 i 13 z zakresu Historii, Polityki i Teologii, czyli przedmiotów, które sam zdawałem i z których jestem w stanie przekazać im wiedzę jak osiągnąć wymarzone A* na egzaminie. Mam też umawiane spotkania z indywidualnymi uczniami, gdzie szlifujemy techniki pisania esejów, a jak niektórzy nie nadążają z materiałem, to nadganiamy - tłumaczę raz jeszcze materiał z lekcji. Poza tym, mam ogromną masę esejów, które wysyłają uczniowie i które trzeba sprawdzać, ale jest to ciekawy proces, bo można się na prawdę wiele nauczyć. Tworzyłem też notatki dla nauczycieli, które uzupełniają materiał z książek i są na prawdę niezbędne żeby uzyskać ponad 90% na egzaminie. Tego mam ponad 600 stron A4.... Nie było to nudne, tylko,że było tego strasznie dużo do zrobienia. 

Wieczory i weekendy to głównie praca w internacie. Tutaj nie ma reguły w jakim wieku są dzieciaki, bo pracuję wszędzie. Najwięcej czasu jednak spędzam z najmłodszymi, bo troszkę jest to dziwne, kiedy muszę pilnować chłopaków, z którymi jeszcze w zeszłym roku żyłem drzwi w drzwi w internacie. Zakres obowiązków to głównie pomaganie wychowawcom, nadzorowanie nauki, zabieranie ich na różne zajęcia. Uczę też trochę muzyki i pomagam w zadaniach domowych, nawet z matematyki.....

A więc wiecie już jak wygląda moja praca. Jestem przeszczęśliwy, że ten rok mogłem spędzić w taki sposób, bo nabrałem sporego bagażu doświadczeń, sprawdziłem się w roli nauczyciela, czy wychowawcy - takich doświadczeń i wiedzy nie można kupić za żadne pieniądze. Na pewno ten rok nie zostanie nigdy przeze mnie zapomniany. 

Następna notka opowie Wam o tym co się zmieniło w mojej karierze organisty i jak to wszystko teraz wygląda, mając na uwadze to, że od września na studia. 

Na dzisiaj tyle, mam nadzieję, że przeczytacie te notki, które nadchodzą z równą przyjemnością, jak wcześniejsze. 


Trzymajcie się :)